piątek, 22 sierpnia 2014

Prolog

Heeeej! Tak, wiem. Zastanawiacie się czy to jest jakiś kolejny blog o mitach lub faktach na temat magii. Rozczaruję Was (albo i nie). Stworzyłam tego bloga, by pisać! :) To już mój drugi blog. Nie wiem czy lepszy czy nie, ale coś na pewno się zmieniło. Na przykład wcześniej opowiadała wszystko dziewczyna, a teraz będzie chłopak. ;) Nie wiem czy Wam się spodoba. Nawet nie wiem czy mi się podoba, a to chyba powinnam już wiedzieć. ;) Czekam na opinie (negatywne lub pozytywne). Dobrze... Nie będę Was więcej zanudzać. Koniec "powitania" zapraszam do czytania. :)

26.09.2026
6:00, już piątek
Dzisiaj nie mogę zasnąć. Jak tylko zamknę oczy, to widzę wydarzenia z dzisiejszego dnia, a właściwie wczorajszego. Chyba nigdy tego nie zapomnę.
Niby zaczęło się normalnie. Szkoła, dom, praca domowa... Jednak w pewnym momencie poczułam, że powinnam znajdować się w zupełnie innym miejscu. Poczułam, że ktoś mnie potrzebuje. Wiedziona ciekawością doszłam do jakiegoś domu. Niczym nie wyróżniał się on spośród pozostałych stojących przy tej ulicy budynków. Weszłam do środka. I wtedy Ją zobaczyłam. Właściwie tylko Jej głowę, bo reszta była schowana za kanapą. Szybko do Niej podbiegłam. Wzięłam Ją za rękę, a Jej głowę położyłam na moich kolanach. Wtedy spojrzałam na Jej twarz. Czy ja Ją znam??? Oczywiście! Czy chciałam Ją jeszcze kiedykolwiek zobaczyć? NIE! To nie tak, że Jej nienawidziłam. Ona była naprawdę miłą osobą. Po prostu zbyt dużo złych rzeczy mi się z Nią kojarzyło. Jak już mówiłam, nie chciałam Jej więcej zobaczyć. Nie czułam jednak w tym momencie złości, smutku czy rozczarowania. Nie byłam wtedy nic w stanie czuć. Kiedy Ją znalazłam jeszcze żyła, ale wiedziałam, że nie zostało Jej zbyt dużo czasu.
- Kto ci to zrobił? - spytałam.
- To nie jest teraz ważne - odpowiedziała ledwie słyszalnym głosem. - Musisz go uratować!!!
- Kogo?
- Dziecko.
Dopiero wtedy przyjrzałam się Jej dokładniej. Jak mogłam tego nie dostrzec?! Ona była w CIĄŻY!!! Jaki potwór mógł zrobić coś takiego?! Przecież to chore... Nie dość, że zabił niewinną dziewczynę to jeszcze ciężarną!!!
- To nie koniec. Musisz jeszcze odnaleźć jego ojca.
- Kto nim jest?
- To...
I wtedy odeszła, umarła czy jak to inaczej powiedzieć. Przyznaję się - nie płakałam. Nie mogłam. Nic nie czułam oprócz ciągłych wyrzutów sumienia. Po pierwsze - nie dowiedziałam się kto jest ojcem Jej dziecka. Po drugie - nie wiem kto Ją zabił. A po trzecie - nie zdążyłam Jej powiedzieć ani jednego dobrego słowa. Szepnęłam tylko małą obietnicę po Jej śmierci. Zemszczę się. Zadzwoniłam też po kilku "przyjaciół", którzy pomogli mi wyjąć dziecko. Teraz będę musiała jeszcze odnaleźć Jego ojca. Zrobię to i dotrzymam słowa. Zrobię to dla ciebie Amy...

E.


27.09.2026
sobota
Znów ją widziałam. Tym razem jednak we śnie, a właściwie nie we śnie tylko w wizji. Powiedziała mi wtedy kto jest ojcem Jej dziecka i kto Ją zabił. Powinnam się tego domyśleć i to w obu przypadkach. Pamiętam, że Amy kiedyś spotykała się z Maxem. Najwyraźniej musieli ze sobą zerwać jakiś rok temu i nic nie wie o dziecku. A co do mordercy to jest nim On - Mistrz. Jego też szczególnie nie chciałam spotkać. Wszystko zaczęło nabierać sensu. To MUSIAŁ być Mistrz. To On wszystko zaczął, więc to On wszystko skończy. Z mojej teorii wynika, że na Amy się nie skończy. Nie spocznie dopóki nie zabije wszystkie swoje "dzieci". Widzę, że przeszłość, którą tak starannie chciałam ukryć, właśnie do mnie wraca. Czas porozmawiać z "przyjaciółmi" chociaż nie będzie to zbyt przyjemne.

E.


- I co? Nie masz mi nic więcej do powiedzenia? - mruknąłem.
Ostrożnie odchyliłem okładkę pamiętnika znajdując pozostałości wydartych kartek.
- Sama to zrobiła czy miałem rację? - spytał zaciekawiony Stefan.
- Nie wiem, bo nie mam całości pamiętnika. Ktoś musiał go przed nami odkryć. Z tej części, którą mamy możemy się tylko domyślać, że sama tego nie zrobiła. Ktoś jej prawdopodobnie pomógł.
- Tak! Miałem rację - krzyknął zadowolony Stefan.
Spojrzeliśmy na niego z niechęcią. On jest naprawdę świetną osobą. Jest miły, uprzejmy, pomocny tylko po prostu czasami nie umie się zachować. Za bardzo pasjonuje się swoją pracą. To jest jego życie.
- Przepraszam – wymruczał ze skruchą. – To było nie na miejscu.
Westchnąłem. Ile razy to od niego słyszałem. Tym razem jednak widać było, że naprawdę żałuje swoich słów.
- Masz jednak rację - przyznałem.
- Jak możesz być tego pewien? Nie masz przecież żadnych dowodów - powiedziała Sophie. - Sam przecież powiedziałeś, że możesz się tego tylko tego domyślać. A co jeśli nikogo więcej tu nie było? A co jeśli...
- Też mi jej brakuje - przerwałem. - Ale Ellie jest, a właściwie była zbyt mądra, by popełnić samobójstwo.



Wielkie dzięki za przeczytanie!!!!
I jak? Co możecie o tym powiedzieć? Przypominam o opiniach. :D